Tutaj powinien być opis

­­­­­­Poznajcie Helenę Kmieć!

 Helena Kmieć – żyjąca w latach 1991-2017 to dziewczyna pełna pasji, wszechstronnie uzdolniona, pracowita, kochająca życie i szeroko rozumianą posługę na rzecz innych. Była m.in. uczennicą Katolickich Szkół w Libiążu (szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum) oraz w Leweston School w Sherborne w Wielkiej Brytanii (tam zdała maturę), jak również wolontariuszką Wolontariatu Misyjnego ,,Salvator”.

Lubiła startować w konkursach recytatorskich, a także występować na scenie. Łatwo sobie wyobrazić, że pod wieloma względami była taka jak my i miała szeroki wachlarz hobby: chętnie jeździła na rowerze, grała na gitarze, uwielbiała górskie wycieczki, a śpiew i taniec dawały jej naprawdę dużo radości. Była ciekawa świata, pracowała nawet jako stewardessa. Pisała również przepiękne wiersze:

Helena Kmieć, ,,O miłości… Ale czy tylko…?”


Mówili że jest na szczycie

Że czeka na mnie

Więc choć droga nie była łatwa

Choć ostre kamienie raniły stopy

Szłam wciąż dalej

Pomimo zmęczenia

Pięłam się

Wciąż wyżej

I wyżej

Czasem przystawałam na chwilę

By nabrać tchu

Albo żeby popatrzyć w dół

I z żalem

Napełnić oczy widokiem miejsca

z którego wyszłam

A które wciąż wydawało się być bliżej

niż odległy szczyt

Ale ludzie których mijałam mówili

Że już niedaleko

A tam czeka ONA

Przecież nie mogłam zawrócić

Nie mogłam

Mijały dni tygodnie miesiące

Kto wie

Może i lata

I wreszcie

Kiedy iskra nadziei prawie zgasła

Ujrzałam promienie słońca

Pierwsze od tylu dni

Za ciemną ścianą lasu ukazał się szczyt

Przyspieszyłam trochę

I biegłam coraz szybciej

Upadając co krok

I podnosząc się znów

Wreszcie…


Przecież miała tu być

Miała czekać

Czy po to szłam tyle dni

Żeby teraz ujrzeć pusty szczyt

Usiadłam na trawie

Nie miałam siły płakać

Nawet nie czułam smutku

Tylko złość

I żal do samej siebie

Że szłam tak długo

Na spotkanie pustki

Wtem na miękkiej trawie

ujrzałam świeże jeszcze ślady delikatnych stóp

Z trudem podniosłam się

Idąc po nich zaczęłam znów schodzić w dół

Gdzieś przecież musi być

Nie mogła zniknąć

Jeśli nie ma jej na górze

To z pewnością zeszła w dół

I czeka tam

A ja znów idę

Z nadzieją

Że znajdę ją

Na pewno

 

Silnie związana z Bogiem i pracą na rzecz innych.  W 2017 roku wraz z koleżanką wyjechała jako wolontariuszka na misję do Boliwii. Zamierzały spędzić tam pół roku, by pomagać siostrom służebniczkom dębickim w prowadzonej przez nie ochronce (przedszkolu) dla dzieci w Cochabambie. Włączyły się w prace przygotowujące do otwarcia przedszkola. 24 stycznia 2017 r., nad ranem polskiego czasu, miał miejsce napad na ochronkę dla dzieci, w której Helena przebywała wraz z drugą wolontariuszką Anitą. Podczas zdarzenia napastnik ugodził nożem Helenkę, która, pomimo prób ratowania życia, zmarła.

Pogrzeb Helenki miał charakter państwowy. Prezydent Andrzej Duda odznaczył ją pośmiertnie Złotym Krzyżem Zasługi za działalność charytatywną i społeczną oraz za zaangażowanie w pomoc potrzebującym.

W grudniu 2022 archidiecezja krakowska poinformowała o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego zamordowanej wolontariuszki.